Z czwórki dzieci tylko Jan nie był harcerzem. Pozostali z dumą nosili harcerskie krzyże, nawet przy ubraniach cywilnych. Pan Jerzy, powiedział, że w swoim życiu składał różne przysięgi, ale pamięta tylko tą jedną jedyną i zaczyna mówić Przyrzeczenie Harcerskie: „Mam szczerą wolę, całym życiem pełnić służbę Bogu i Ojczyźnie, nieść chętnie pomoc bliźniemu, być posłusznym Prawu Harcerskiemu”. Łzy same cisną się do oczu. Pamięta również, że przyrzeczenie składał na placu szkolnym przed Gimnazjum, a jego świadkiem był profesor Tomasz Hadam. Przeglądamy dalej strony kroniki i znajdujemy zdjęcie profesora, który pomagał i wspierał harcerzy w szkole. „Chciałem, być taki jak mój starszy o dwa lata brat Jurek” mówi pan Zbyszek. „I udało się. Mając zaledwie 10 lat pojechał razem z IV Drużyną Harcerską i z moim bratem, jak na owe czasy w bardzo daleką podróż. Pojechaliśmy do Poznania, na II Narodowy Zlot Harcerzy. Został on zorganizowany w dn. 14 - 23 lipca 1929 roku, podczas trwania Powszechnej Wystawy Krajowej, prezentującej osiągnięcia 10 lat odrodzonej Polski. „Zbiórka była pod lipą” - wspominają druhowie, pod tą, co rośnie do tej pory przed „Ekonomikiem” na ulicy Żeromskiego. „To dla nas magiczne miejsce” kontynuuje Pan Jerzy. ”Ja ją często odwiedzam. Ona ma w sobie moc, która dodaje mi sił. To pod tą lipą umawialiśmy się na zbiórki. To tutaj zbieraliśmy się na wszystkie wędrówki i wyjazdy. Tutaj pakowaliśmy sprzęt biwakowy na furmankę i stąd piechotą maszerowaliśmy na obozy do Klimontowa. Tak też było, 12 lipca 1929 r. podróż do Poznania, na wielki zlot harcerzy. Pieszo przez most udaliśmy się na pociąg. Było nas około30 druhów pod dowództwem naszego drużynowego druha komendanta Jerzego Czerwińskiego. Wszyscy dobrze umundurowani, wyposażeni przez 4 pułk Saperów w menażki i plecaki. Nasza mama uszyła nam na ten wyjazd po dwa mundury” - wspomina dalej pan Jerzy. „Była kochana, wiedziała, że musimy mieć na zmianę. Ponieważ była to moja pierwsza tak daleka podróż, jadąc pociągiem przez całą drogę zapisywałem mijane stacje, a było ich bardzo dużo. Pamiętam również, że Michał Kolasiński odpowiadał za kuchnię - dołek na kociołek i duże kawałki boczku”. Do rozmowy włącza się pan Zbyszek. „Ja najbardziej zapamiętałem defiladę. Dumny maszerowałem na początku, jako jeden z najmłodszych uczestników Zlotu. Był piękny słoneczny dzień. Pamiętam również wesołe miasteczko i wycieczkę do ogrodu botanicznego. Przewodnik, który oprowadzał nas po ogrodzie botanicznym, pokazał nam mały krzak, i zapytał: Znacie takie powiedzenie: Uciekaj, gdzie pieprz rośnie? To właśnie ten pieprz”.

Po chwili, patrząc się na swojego starszego brata dodaje: "Jurek, jacy jesteśmy już starzy” i obaj radośnie uśmiechają się. Przyglądamy się kolejnym pożółkłym kartkom. Na jednej z nich widnieje taki oto wpis: ”4 Drużynie Sandomierskiej im. Żółkiewskiego, aby sprawiła, żeby ziściły się wielkie hetmańskie sny na obozie II go Narodowego Zlotu ZHP. Czuwaj!" i podpis autora nieczytelny, lipiec 1929 r.

Scan z Kroniki 
fot. z archiwum Komisji Historycznej Hufca ZHP Sandomierz

 

To dokładnie 80 lat temu do Poznania z różnych stron Polski przybyli harcerze oraz skauci z Łotwy, Estonii, Danii, Francji, Rumunii i Węgier, aby zaprezentować swój harcerski dorobek w odrodzonej Ojczyźnie. W defiladzie przed poznańskim Ratuszem otwierającej zlot uczestniczyło 6 700 harcerzy, w tym około 30 osobowa reprezentacja Sandomierskiego Hufca z braćmi Fularskimi. Z tego bardzo ważnego wydarzenia zachowały się również w kronice drużyny dwa zdjęcia, z przygotowania obozu oraz z defilady.

Obóz na zlocie w Poznaniu
fot. z archiwum Marii Fularskiej
Defilada na zlocie w Poznaniu drużyny Sandomierskiego Hufca Męskiego 1929 r.
fot. z archiwum Marii Fularskiej