Łza się w oku kręci wszystkim oglądającym. Pomyślałam sobie, minęło tyle lat, a moi rozmówcy tak dobrze pamiętają te wydarzenia. Kiedy zapytałam jak się kończył dzień zlotowy, obaj odpowiedzieli, że ogniskiem, a druh Jerzy zaczął śpiewać: „Z miejsca na miejsce z wiatrem wtór, z lasu do lasu z pól do pól, wszędzie nas pędzi, wszędzie gna, harcerska dola radosna…”. Jego zmęczone już oczy zabłysły na nowo. A co po Zlocie? Dalej kontynuowali swoją harcerską przygodę. Jerzy zamienił zielony na granatowy mundur z marynarskim kołnierzem i został przybocznym drużyny wodnej. W latach trzydziestych wspomina ”w mieście działały prężnie drużyny wodniackie dzięki druhowi Kazikowi Jurasiowi. Mieliśmy 10 kajaków i dwie łodzie „mieczowe”. Cały dzień potrafiłem spędzić na Wisłą. Uwielbiałem to robić. Byłem gospodarzem przystani harcerskiej, dbałem o sprzęt. Pamiętam jak przyjechałem z jakiegoś kursu, to było chyba w 1933 lub 1934. Poszedłem na przystań, a tam wszystko zalane i zniszczone przez powódź.” Swoje umiejętności żeglarskie doskonalił na kursach w Jastarni i Gdyni. Z dumą opowiada o swoim niezapomnianym rejsie „Zawiszą Czarnym”- jachtem morskim należącym do ZHP. 

Jacht Zawisza Czarny zakupiony przez ZHP w 1934 roku
fot. https://pya.org.pl/polski-zwiazek-zeglarski/page/zawisza-czarny/

 

„Był to przed wojną najpiękniejszy żaglowiec skautowy. Nas schodzących na ląd w białych, galowych mundurach witali oklaskiwali i podziwiali wszyscy. Tam też zdobyłem stopień sternika żeglugi jachtowej.” Teraz już wiem, skąd u mojego sąsiada takie zamiłowanie do piękna otaczającej go przyrody. Pokochał morze i bardzo pokochał góry. Jeszcze kilka lat temu był w Tatrach. Jak mówi „Polska jest piękna?” Młodszy brat Zbigniew Fularski został wodzem gromady zuchowej. Tak wspomina ten okres: „Przeczytałem książkę Aleksandra Kamińskiego „Antek Cwaniak”. Tak mnie zachwyciła, że pobiegłem, czym prędzej na ulicę Zawichojską. Tam w drewnianym domku mieszkał komendant Sandomierskiego Hufca Druh Konstanty Kozikowski. Poprosiłem go, aby dał mi gromadę zuchów. Zgodził się i zostałem wodzem gromady. Na przeszkolenie pojechałem na kurs podharcmistrzowski do Górek Wielkich. Prowadził ten kurs Aleksander Kamiński. Był niesamowity. To był człowiek, który patrzył na świat z miłością do ludzi.”

XUstawienia dostępności